wtorek, 4 listopada 2014

Stosunek do III RP - część 2

O ile pakt Ribbentrop-Mołotow był IV rozbiorem Polski, o tyle czas tzw. “transformacji ustrojowej” należy uznać za V rozbiór Polski. W pierwszym wypadku, granica między Niemcami i Sowietami przebiegała na linii Curzona. Obecnie granicy między Niemcami i Rosją nie ma. Oba te państwa, uważają terytorium Polski jako teren swoich wpływów i wyzysku tubylczej ludności a kolejne “polskie rządy”, traktują jak wasali.

O tym, że tak jest, świadczy niezbicie fakt, zamordowania przywódców naszego państwa pod Smoleńskiem, którzy, mimo nie sprzyjających okoliczności, swoimi działaniami politycznymi i gospodarczymi, usiłowali Polskę wprowadzić na drogę suwerenności i niepodległości.

Łacińska maksyma mówi: Is fecit, cui prodest  – uczynił ten, komu przyniosło to korzyść. Na smoleńskim mordzie z pewnością zyskali: Rosja Putina, Niemcy Merkel oraz ci, co w III RP  przejęli władzę. Rządy braci Kaczyńskich nie były na rękę ani Rosjanom ani Niemcom ani Polakom spod znaku “Czarnego” a nie “Białego Orła”.

Przypomnijmy sobie nazwiska tych, którzy znajdowali się na pokładzie tego zestrzelonego, 10 kwietnia 2010 r. samolotu:
Lech Kaczyński - Prezydent i kandydat na Prezydenta,
Maria Kaczyńska - żona Prezydenta,
Ryszard Kaczorowski - ostatni Prezydent na Uchodźctwie,  
Aleksander Szczygło - szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego,
Stanisław Gągor - Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego,
Anna Walentynowicz - “Anna Solidarność”,
Janusz Kurtyka - Prezes Instytutu Pamięci Narodowej,
Władysław Stasiak - szef Kancelarii Prezydenta,
Krzysztof Putra - wicemarszałek Sejmu,
Janusz Kochanowski - Rzecznik Praw Obywatelskich,
Sławomir Skrzypek - Prezes Narodowego Banku Polskiego i
Jerzy Szmajdziński (SLD) - kandydat na Prezydenta, wicemarszałek Sejmu, że wymienię tylko te kilka osób.



Zrządzeniem losu, Jarosław Kaczyński uniknął śmierci.

W gronie poległych, było aż dwóch Prezydentów i dwóch kandydatów na Prezydenta w nadchodzących wówczas wyborach, generalicja wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych, duchowieństwo oraz najwyżsi urzędnicy państwa. W tym zamachu, zginęło więcej Polskich generałów, niż w czasie II wojny.

I co? I nic!
Jeszcze nie odnależiono ciał poległych, jeszcze zwłoki nie ostygły a marszałek Sejmu, niejaki Komorowski z PO, znany też jako “Bul Komoruski” i jego prl-owska klika zagarnia władzę. Zagarnięta władza zostaje potwierdzona wynikiem przyśpieszonych wyborów.
Kontr-kandydatem Komorowskiego był Jarosław Kaczyński, cudem ocalały.

Społeczeństwo polskie, w znacznej większości wyznania katolickiego, na nowego Prezydenta, po tej strasznej tragedii, wybiera w “demokratycznych wyborach” Komorowskiego, sympatyka WSI, którego teściami są ubecy i który po objęciu Urzędu otacza się ludźmi prl-owskich służb. Boże, patrzysz na to i nie grzmisz!

Wojny, z oczywistych względów, nie było można wypowiedzieć ale po co są, utrzymywane z naszych podatków, służby specjalne? W dniu pogrzebu pary Prezydenckiej, z powodów pyłów wulkanicznych unoszących się nad Europą, zostały wstrzymane przeloty samolotów, co bez mała wszystkim dygnitarzom posłużyło za wymówkę nieuczestnictwa w uroczystościach pogrzebowych.

Na pogrzeb przybył jednak ówczesny Car Rosji - Miedwiediew. Jego “maszyna”, z powodu unoszących się pyłów wulkanicznych, jednak nie runęła na Polską ziemię. Gdyby spadła, byłoby czym się wymienić z Putinem. A tak, ruski kagiebista, nie oddał do dziś wraku, czarnych skrzynek i na dodatek zbecześcił ciała zamordowanych, za przyzwoleniem rządu Tuska. "Złota Angela" wynagrodziła mu to zaprzaństwo, bardzo dobrze płatną posadą w Euro-kołchozie.

Czy nie można było, przynajmniej,  zerwać stosunków dyplomatycznych i usunąć ruskich z Warszawy? Ale gdzie tam. Nie zamknięto nawet przejścia granicznego z Królewcem (kalingradzkim obwodem). “Bufetowa” z PO, nie ma nawet odwagi usunąć pomnika “Czterech Śpiących”.

Czy takie Państwo to państwo suwerenne?

No, cóż. Od czasu transformacji ustrojowej, na terenie naszego kraju, władzę sprawują kolaboranci bolszewiccy, niekiedy nazywani POlszewikami - bolszewikami narodowości polskiej. Do tego grona należy zaliczyć członków i sympatyków rządzącej koalicji: PO-PSL oraz cichego wspólnika SLD, a także kanapę Walikota.

SLD to przecież prawna, fizyczna i mentalna kontynuacja PZPR, bolszewickiej partii dla robotników.
Podobnie rzecz się ma z PSL. To nie jest partia polskich chłopów jak twierdzi bolszewicka propaganda. Oto, krótka historia tej partii.

Nazwa PSL funkcjonuje od 1903 r. W 1913 r. doszło do podziału na PSL “Piast” i PSL Lewica. W 1931 r. PSL “Piast” połączyło się z PSL “Wyzwolenie” i Stronnictwem Chłopskim tworząc Stronnictwo Ludowe.

W czasie II wojny światowej działacze PSL współtworzyli rząd na uchodźstwie. Pod koniec wojny, premierem rządu został Stanisław Mikołajczyk, lider Stronnictwa Ludowego. Bezpośrednio po wojnie wrócił do kraju i reaktywował PSL.

PSL Mikołajczyka stało się jedyną platformą opozycji jaka sprzeciwała się bolszewickiej władzy. Bojówki PPR i UB zamordowały skrytobójczo około 200 ludowców a około 80 tys. lokalnych działaczy PSL aresztowano. Mikołajczyk, zagrożony aresztowaniem i grożącej mu karze śmierci, 20 października 1947 r. ucieka z kraju. I w tym momencie, kończy się historia PSL jako partii polskich chłopów.

Pod koniec 1948 r. stronnictwo liczyło już tylko około 30 tys. członków. Prezesem tego szczątkowego PSL-u został Józef Niećko a resztki partii połączyły się w 1949 r. z prokomunistycznym Stronnictwem Ludowym., tworząc ZSL - Zjednoczone Stronnictwo Ludowe.

29 czerwca 1991 r. w czasie Nadzwyczajnego Kongresu Stronnictwa władzę przejęła grupa młodych działaczy, wywodzących się ze Związku Młodzieży Wiejskiej na czele z Waldemarem Pawlakiem, głównym sikawkowym. ZMW do grudnia 1980 r. wchodziło w skład Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej.

Krótko mówiąc, obecna PSL to prawna, fizyczna i mentalna kontynuacja ZSL, bolszewickiej partii, nie chłopów a dla chłopów.

PO to typowa partia władzy, której trzon stanowią “solidarnościowcy”, którzy w 2001 r., zdając sobie sprawę, kto rzeczywiście rządzi “nadwiślańskim krajem”, sprzymierzyli się z prl-owskimi ubolami i komuchami, w celu dobrania się do wspólnej narodowej kasy. Twarzami tej partii byli: Geremek, Tusk, Płażyński i Olechowski.

Bronisław Geremek - rodowe nazwisko: Benjamin Lewertow. Od 1950 r. członek PZPR.  Od 1955 r. studiował za granicą, w USA i Francji. W latach 1962-1965 był dyrektorem Centrum Kultury Polskiej w Paryżu. W 1968 r. wystąpił z PZPR. W sierpniu 1980 r. związał się, ciekawe na czyje zlecenie, z ruchem społecznego protestu w Gdańsku. Tylko powszechna niewiedza dotycząca jego życiorysu, usprawiedliwa fakt, powołania go na doradcę “Solidarności”. U-bolki tym się odznaczają, że swe życiorysy utajniają!

Andrzej Olechowski - współpracował z Departamentem I MSW, był kontaktem operacyjnym Gromosława Czempińskiego.

Maciej Płażyński - w latach ‘80 należał do Ruchu Młodej Polski, był współzałożycielem Niezależnego Zrzeszenia Studentów. W 1983 r. współtworzył i do 1990 r. kierował Spółdzielnią Pracy Usług Wysokościowych, w których zatrudnienie znaleźli m.in. Tusk i J.K. Bielecki.

Donald Tusk - w czasie studiów angażował się w działalność opozycyjną wobec komunistycznej władzy. Należał do założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego. W 1991 r. został przewodniczącym KL-D. On sam i kierowana przez niego partia przyczyniła się do obalenia rządu Jana Olszewskiego.

Teraz czas przejść na nasz teren, teren gminy Szerzyny.

Od dwóch kadencji władzę sprawuje sitwa, której centralną postacią jest, obecny wójt i kandydat na wójta - Stanisław Kmiecik, prawdopodobnie członek a jeśli nie, to gorący  sympatyk PSL-u.

Jego “prawą ręką” w Ołpinach jest sołtys Raman Gabryel, startujący do Rady Powiatu z listy PSL-u. Czy jest członkiem partii, też nie wiadomo, bo o tym się nie wypowiada. Wśród kandydatów na radnych, członków PSL-u jest znacznie więcej ale swą przynależność, skrzętnie ukrywają.

“Lewą ręką” w Czermnej to sołtys Biernacki i przewodniczący Rady Gminy - nauczyciel Antas. O tym, czy należeli w przeszłości do jakiejś partii lub komuszej organizacji trudno powiedzieć, bo od nich się tego nie dowiemy. W komentarzach, niektórzy Anonimowi komentatorzy piszą, że “my w gminie wszyscy się znamy” ale jakoś nikt, nie jest w stanie potwierdzić lub zaprzeczyć, kto z pełniących obecnie władzę, był w przeszłości członkiem tej lub innej partii lub organizacji.

Podobnie rzecz ma się z członkami PO. Aplikacje członkowskie, początkiem tego roku, złożyło podobno około 90 osób ale z całą pewnością można jedynie powiedzieć, że członkami PO są: Sychta, Solarz i Gogola. Pozostali towarzysze, tak jak i PSL-owcy głęboko ukrywają swą przynależność.

Za dwa tygodnie odbędą się wybory, a mieszkający obok mnie sąsiedzi nie wiedzą i mało ich to obchodzi, kto kandyduje na radnych i na wójta. Nic więc dziwnego, że na wybory udadzą się karnie, przede wszystkim rodziny i kolesie wójta i sami się wybiorą. Nie istnieje minimum uczestnictwa w wyborach, coś na podobieństwo kworum. Teoretycznie, jeśliby sam wójt poszedł na wybory i wrzucił głos na siebie, to wynik wyborów brzmiałby, niska frekwencja, kandydat uzyskał 100% poparcie.  Tych co będą głosować na kandydatów niezależnych, nie przynależących do sitwy, będzie jak zwykle sporo mniej, bo przed wyborami, ci kandydaci, nie rozdają fruktów.

Ordynacja wyborcza nie przewiduje takiej prostej ewentualności jak “nieważnienie wyborów”, w sytuacji kiedy kandydat nie uzyska poparcia w wysokości, co najmniej 50% plus jeden, z grupy obywateli uprawnionych do głosowania.

Jeśli wybory byłyby unieważnione, wówczas władzę wykonawczą w gminie, sprawowałby Zarząd Komisaryczny, ludzie pochodzący spoza gminy. W ten prosty sposób, kliki w całym kraju zostałaby rozbite.

Minimum demokratycznego wyboru, to poparcie 50% uprawnionych do głosowania plus jeden głos.

Wiedzą o tym doskonale, takie gremia, jak np. Konklawe wybierające Papieża. Kardynałowie, siedzą zamknięci w Kaplicy Sekstyńskiej do czasu, aż Duch Święty nie oświeci ich i kandydat na głowę Kościoła Powszechnego, nie uzyska, znacznej przewagi -   głosów. To jest przykład prawdziwych demokratycznych wyborów.

W przeciwnym razie, to nic innego tylko kpina z demokracji, to “demokracja bolszewicka”. Wójtem czy Prezydentem naszego kraju zostaje kandydat, który uzyskał 26% głosów. I to wystarcza, żeby obwieścić, że jest się zwycięzcą demokratycznych wyborów!

A teraz proszę sobie odpowiedzieć na postawione na wstępie pytanie:
Czy III RP jest polskim państwem i “dobrem wspólnym” jego obywateli?

Pierwszym Prezydentem III RP był bandyta i bolszewik - Jaruzelski.
Drugim - TW Bolek - Wałęsa,
Trzecim - TW  Alek i bolszewik - Kwaśniewski,
Czwartym - nie pasujący do tego “poczetu Bolszewickich Rezydentów”,  
Prezydent Lech Kaczyński, zamordowany przez “nieznanych do dziś sprawców”,
Piątym - sympatyk WSI, zięć uboli - Komorowski.

Jeśli pragniesz zmian w kraju, wpierw musisz dokonać zmian na terenie własnej gminy.

Nie poddawaj się i nie trać nadzieji!
Idź na wybory, to twoja obywatelska powinność!
Oddaj swój głos na kogoś komu możesz zaufać!

Jeśli nikogo takiego nie znajdziesz na karcie wyborczej
- postaw dwa lub więcej krzyżyków!
W ten sposób, unieważnisz swój głos i dasz wyraz swego sprzeciwu,
obowiązującym bolszewickim praktykom wyborczym.

NIE BĄDŹ FRAJERM!
NIE GŁOSUJ ZA PO-PSL-em!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz