piątek, 17 października 2014

Po trzecie - Nie głosujemy na zwolenników niejawności w życiu publicznym.

Wybory do samorządów to nie konkurs piękności czy plebiscyt popularności.

Niestety, wybory w III RP przypominają albo konkurs piękności, z bilbordów szczerzą się do nas uszminkowane gęby kandydatów albo urządza się nam plebiscyt popularności -  dyrektor jednej szkoły kandydatem partii rzadzącej, drugi dyrektor partii opozycyjnej.

Wiadomo, dyrektorzy miejscowych szkół są ludźmi najbardziej znanymi uczniom i rodzicom z imienia i nazwiska. Kim są, jakie mają poglądy polityczne i czego pragną poza kasą, tego się nie dowiemy ani przed ani po wyborach.   

Kandydaci do samorządu powinni nam wyborcom, przed wyborami, ujawnić swoją biografię, swój program wyborczy, stosunek do słusznie minionej przeszłości oraz kiedy zostaną wybrani, zobowiązać się do utrzymywania kontaktu z nami wyborcami.

W naszych czasach, czasach masowego dostępu do internetu, kandydaci powinni obowiązkowo zakładać swoje blogi, które umożliwiłyby im przedstawić siebie i swoje programy a także utrzymać w czasie kadencji stały kontakt z wyborcami.

Dlaczego jednak tego nie robią?

Odpowiedź jest prosta. Oni nie liczą na nasze - wyborców - głosy. Ich wystawili i wybiorą członkowie ich zakamuflowanych sitw. Nie muszą więc nam wyborcom z niczego się spowiadać ani niczego obiecywać tym bardziej z nami się komunikować. Ze swoją zgrają utrzymują stały osobisty kontakt na codzień, kombinując jakby tu ograbić gminną kasę, bo do polityki idą po kasę a nie po to, żeby dbać o dobro wspólne.

Co my zwykli ludzie stanowiący większość elektoratu, nie należący do tej sitwy pospolitych cwaniaków, możemy uczynić?

Jedyną rzeczą jaką możemy uczynić to 16 listopada pójść tłumnie do urn wyborczych i wszystkich tych kandydatów, którzy nie spełnią powyższych warunków, po prostu skreślić. Ci z nas co nie pójdą do urn, chcąc nie chcąc, popierają miejscową sitwę.

Zakładanie blogów powinno bezwzględnie obowiązywać młodszych kandydatów (przed piędziesiątką) i tych starszych bardziej “gramotnych”. Kandydaci po pięćdziesiątce, którzy nie potrafią posługiwać się komputerem, powinni upublicznić na stronie BiP Gminy Szerzyny, Szerzyny.pl lub na moim blogu przynajmniej swoje prywatne numery telefonów po to, żeby nawiązać i utrzymywać kontakt z wyborcami.

Proszę sobie to uświadomić, że sitwa w naszej gminie wraz z rodzinami oraz ludźmi od nich, w ten lub inny sposób uzależnionymi, nie liczy więcej niż 26% uprawnionych do głosowania. Ta stosunkowo niewielka grupa wybiera nam co 4 lata władze, które podejmują ważne decyzje dotyczące naszej wspólnej kasy. Wójt Kmiecik buduje nam już któryś z kolei obiekt sportowy ale publicznej toalety w Ołpinach doczekać się nie możemy, choć Rzymianie już dwa tysiące lat temu mieli nie tylko toalety ale i publiczne łaźnie.

No cóż. Gdyby pozostałe 74% zechciało pójść głosować, to na wójta mogliby wybrać Koziołka Matołka a na radnych niewielkie stadko baranów z większym pożytkiem dla dobra ogółu. Koszty utrzymania byłyby niższe a baranom nie przyszłoby do łbów zaciągać pożyczek, które będą spłacać nasze dzieci i wnukowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz