wtorek, 24 stycznia 2012

Pod prąd i pod Sąd - cz.3


Każdy urzędnik po otrzymaniu Wniosku o dostęp do informacji publicznej zobowiązany jest prawem w czasie dwóch tygodni taką informacje udostępnić, badź wydać pisemną Decyzję odmawiającą, uzasadnić i podać podstawy prawne.

Dyr. Wacław Sychta taką Decyzje wydał 9 marca 2011 r. - 'odmawia się: udostępnienia informacji publicznej w zakresie wglądu do dokumentów potwierdzających wykształcenie nauczycieli Marka Antasa i ks. Madeji.'

W Uzasadnieniu dyrektor napisal:
'Z uwagi na fakt, iż informacje o przechowywanych danych osobowych wymienionych nauczycieli zatrudnionych w Szkole Podstawowej nr 1 i Publicznym Gimnazjum w Czermnej, w zakresie dokumentów potwierdzających wykształcenie, są informacjami prawnie chronionymi. Udostepnienie ich bez zgody pracownika stanowiłoby naruszenie praw wolności osoby, której dotyczą oraz naruszenie ustawy z dnia 29 sierpnioa 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz.U.Nr 133,poz.883 ze zm.).'

Z taką Decyzją świadczącą o nieznajomości prawa (świadczy o tym decyzja SKO wydana w czerwcu 2011 r.) zgodzić się nie mogłem i 15 marca 2011 r. wysłałem Zażalenie do SKO w Tarnowie.



Obowiązująca w III RP procedura, podobnie jak procedura więzienna lub obozu pracy wymaga, żeby takie zażalenie składać za pośrednictwem osoby, której ta bezprawna decyzja dotyczy. W tym wypadku zażalenie przesłałem do dyr. Sychty.

Dyrektor był zobowiązany uczynić dwie rzeczy:
1) zebrać wszystkie dokumenty związane z tą sprawą i bezwłocznie przesłać, listem poleconym, do SKO w Tarnowie,
2) także listem poleconym powiadomić mnie o tym fakcie.

Od dyr. Sychty takiego listu nie otrzymałem. Jak sie okazało później przesyłka także nie dotarła do SKO.

Końcem marca lub początkiem kwietnia 2011 r. spotkałem dyr. Sychtę na terenie budynku Sądu Rejonowego w Tarnowie i spytałem czy przesłał moje zażalenie do SKO.
Odpowiedział, że tak!
Zapytałem więc, czy byłby uprzejmy pokazać mi dowód nadania przesyłki.
Odpowiedział, że nie, bo pismo przesłał listem zwykłym.

Zaufania do dyr. Sychty nie mam, postanowiłem dyrektora sprawdzić. Wysłałem w tej sprawie pytanie do sekretariatu SKO, przy okazji przesyłając treść mojego Zażalenia.

W odpowiedzi otrzymałem wiadomość, że SKO nie otrzymało tego zażalenia.

Wyszło na to, że dyr. Sychta albo nie ma pojęcia o rutynowych czynnościach biurowych albo skłamał, bo pisma nie wysłał.

Trudno sobie wyobrazić, żeby dyr. Sychta a właściwie Jego sekretarka nie wiedziała, że zażalenie do organu odwoławczego, jakim jest SKO, należy przesłać listem poleconym.

Udałem się więc do SKO w Tarnowie osobiście, żeby porozmawiać z jakimś urzędnikiem. Porozmawiać mogłem tylko z sekretarką, która poinformowała mnie, że SKO nie ma zamiaru rozpatrywać zażalenia, którego nie otrzymało od Sychty i że powinienem złożyć skargę na dyr. Sychtę na ręce Wójta, bo to on jest przełożonym dyrektora.

Wyjaśnienia i porady sekretarki SKO nieco mnie zdziwiły, budząc wątpliwości ale postanowiłem się zastosować do rady i napisałem Skargę na dyr. Sychtę do Wójta Gminy Szerzyny, Stanisława Kmiecika, licząc na to, że Wójt przywoła swego podwładnego do porządku.

TU LINK do SKARGI

Ciąg dalszy krętactw i matactw organów władzy w następnym czwartym odcinku 'Pod prąd i pod Sąd'.

1 komentarz:

  1. Panie Lechu, trzymać tak dalej. Będę Panu kibicować z cełego serca w potyczkach z "władzami" tej gminy. Już czas coś zmienić!

    OdpowiedzUsuń