piątek, 20 stycznia 2012

Pod prąd i pod Sąd - cz. 2


Ostatnim pismem jakie otrzymałem z Wydziału Nadzoru Prawnego i Kontroli, Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, to pismo z dnia 4 stycznia 2012 r. (sygn. WN-IV.1410.384.2011).

Pod tym pismem, bądź co bądź od Wojewody Małopolskiego Millera (tego samego Millera, który tak skandalicznie nieudolnie prowadził śledztwo smoleńskie) uznającym moją skargę za bezzasadną podpisał się Zastępca Dyrektora Wydziału, mgr Artur Słowik, Radca Prawny. Tym samym Wojewoda dał zielone światło naszym samorządowcom do dziełań bezprawnych, jeśli idzie o udostępnianie infromacji publicznej.

Ale po kolei. Czego sprawa i skarga dotyczyły?

Chodziło i chodzi o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej wykształcenia dwóch nauczycieli Szkoły Podstawowej nr. 1 w Czermnej.



Zanim przedstawię materiał dowodowy, to znaczy pisma i odpowiedzi lub ich brak, kierowane do 'władz' oraz podstawy prawne, proszę się zastanowić i odpowiedzieć na proste pytanie:
Czy nam obywatelom, mieszkańcom i rodzicom dzieci uczęszczającym do publicznych szkół, zamieszkującym Gminę Szerzyny przysługuje prawo do wiedzy dotyczącej wykształcenia nauczycieli? 
Szkoły publiczne są przecież utrzymywane z naszych podatków. Czy płacąc, w sposób pośredni, wynagrodzenie nauczycielowi mamy prawo żądać okazania dokumentu potwierdzającego wykształcenie tegoż nauczyciela zatrudnionego przez dyrektora szkoły czy też takiego prawa nie mamy?

Zdrowy rozsądek, nie tylko obowiązujące w III RP prawo mówi, że takie prawo posiadamy. 

Nie tylko mamy prawo o to pytać! Pytany ma obowiązek odpowiedzieć na to pytanie. 


Jednak dyr. Sychta i wspierający go przedstawiciele tzw.'władzy' odpowiedzi nie udzielają, świadomie bądź nie, łamiąc obowiązujące prawo. Według nich 'prawo' to 'kij' na obywatela. Oni sami stoją ponad prawem. Ich 'prawo' nie dotyczy z uwagi na fakt, że w obowiązujących wciąż prl-owskich kodeksach trudno znaleźć paragraf przy pomocy którego można 'władzę' pociągnąć do odpowiedzialności. Dla przykładu, 'Wójt' jako organ nie ma tzw. zdolności prawnej. Za błędy Wójta odpowiada Gmina, czyli my wszyscy.

Mało tego. Nie ma żadnych wymagań ani jeśli idzie np. o wykształcenie czy inne kwalifikacje, żeby zostać wójtem. Wójtem może zostać wybrany przysłowiowy 'wiejski głupek'. Takiej osobie nic, absolutnie nic nie grozi za podejmowane działania - za wszystko tak czy inaczej zapłaci Gmina.

Niemal rok temu, bo 24 lutego 2011 r. przesłałem na ręce Wacława Sychty, dyr. szkoły podstawowej w Czermnej 'Wniosek' o udostępnienie informacji publicznej dotyczący dwóch spraw, rozkładu zajęć nauczycieli Marka Antasa i ks. Madeji oraz wglądu do dokumentów potwierdzających wykształcenie w/w.

Bodajże po tygodniu dyr. Sychta zezwolił mi na to, żebym zapoznał się z rozkładem zajęć w/w nauczycieli. Natomiast kategorycznie odmówił wglądu do dokumentów potwierdzających wykształcenie w/w nauczycieli argumentując, że żaden z nich nie wyraził na to zgody, powołując się na 'prawo o ochronie danych osobowych'.

Innymi słowy, panowie Antas i Madeja pobierając niemałe wynagrodzenie z publicznej 'kasy', pragną ukryć swoje prawa do pobierania tejże 'kasy'. Wysokość wynagrodzenia jest przecież związana m.in. z wykształceniem. Nauczyciel, który ma średnie lub licencjackie wykształcenie zapewne otrzymuje mniej niż ten z wyższym wykształceniem.

Gdyby moje pytanie dotyczyło innych nauczycieli a zwłaszcza takich, którzy mieliby ukończone odpowiednie studia to pewnie dyr. Sychta umożliwiłby mi wgląd do dokumentów ale nauczyciele Antas i Madeja to nie 'zwykli' nauczyciele a i dyrektor Sychta, też nie jest 'zwykłym' dyrektorem.

Marek Antas to były dyrektor tejże szkoły, przez wiele lat radny a obecnie Przewodniczący Rady Gminy Szerzyny. Stanisław Madeja to miejscowy proboszcz, utrzymujący żywe kontakty 'biznesowe' z kim się da a zwłaszcza z władzą samorządową. No, a dyr. Sychta to także, z ramienia rządzącej partii (PO), vice Przewodniczący Rady Powiatu tarnowskiego.

Albo urażona ambicja, braki w wykształceniu lub przekonanie o własnej bezkarności są powodem powoływania się na 'prawo o ochronie danych osobowych', które do osób publicznych i nauczycieli, pobierających apanaże z publicznej 'kasy', się nie odnosi.

Postępując zgodnie z obowiązująca procedurą, 15 marca 2011 r. złożyłem do SKO w Tarnowie, na ręce dyr. Sychty, zażalenie na to postanowienie.

Dyr. Sychta był zobowiązany przesłać to zażalenie, bezwłocznie do SKO w Tarnowie.  Jak później twierdził, zażalenie przesłał nie listem poleconym a zwykłą przesyłką.  Zażalenie jednak do SKO nie dotarło o czym dowiedziałem się dopiero w kwietniu, po wielotygodniowych poszukiwaniach.

Tym samym, przyłapałem dyr.Sychtę, jeśli nie na sztubackim kłamstwie to na elementarnej nieznajomości procedury biurowej. 

Dyrektorze Sychta, dokumenty, zwłaszcza dokumenty na zażalenia do organów odwoławczych przesyła się listem poleconym.

Ciąg dalszy krętactw i matactw organów władzy w następnym trzecim odcinku 'Pod prąd i pod Sąd'.      


2 komentarze:

  1. to sprubuj człowieku dla porównania spytać w koncu o innego nauczyciela czy mozna uzyskać jego dokumenty - i nie sugeruj i nie domyslaj sie - bo w koncu kto czyta to i troch mysli to jest oczywiste jakie są intencje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po tym jak piszesz to nie sądzę ,że myślisz. Jestem nauczycielem, mam legalnie ukończone studia wyższe, studia podyplomowe i nie widzę powodu, żeby jak ktoś się zapyta, do tego się przyznać łącznie z pokazaniem dokumentów w internecie / dla niedowiarków /

      Usuń