poniedziałek, 13 lipca 2015

Wrona skona a Sokoła nie pokona!

Jest kilka powodów dla których wracam do historii sprzed kilku lat. Chodzi o sklepik “Miś” w Czermnej usadowiony na działce Państwa Strugałów, miejsce pracy Pani Małgorzaty.

Po to, żeby lepiej naświetlić sprawę zacznę od samego początku.

Końcem ubiegłego stulecia, nie wiem czy to było jeszcze za komuny czy już po transformacji bolszewi w neobolszewię zwaną III RP, zaradni radni sołectwa Czermna postanowili ukraść pewnemu mieszkańcowi kawałek pola, żeby móc obdarować członków swojej sitwy miejscem na prowadzenie w centrum wsi handlu.

Jak postanowili tak też zrobili. Sposób kradzieży był niezwykle prosty. Wyprostowali, zakrzywiony w tamtym miejscu strumyk, pozbawiając właściciela części jego działki a na zrabowanym niewielkim terenie dali nieformalne przyzwolenie na ustawienie, bodajże dwóch 35 m² kiosków, czego ówczesne władze gminy Szerzyny nie raczyły zauważyć, będąc w zmowie.

Jeden z tych kiosków z upływem czasu powiększył się o następne 35 m² po czym ten obiekt budowlany, ówczesnego właściciela, zwany szumnie sklepem  został wystawiony na sprzedaż.

Drogą kupna nabyli tenże sklepik Państwo Strugała, bo Pani Małgorzata nie miała pracy a w gminie, jak to gminie, robota tylko dla kolesi. Nawet o sprzątanie trudno jeśli nie jest się krewnym lub powinowatym królika.

Ani w trakcie zawierania umowy kupno-sprzedaż ani przez jakiś czas później nikt z gminy nie zgłaszał żadnych uwag. Pani Małgorzata ciężko pracowała a gmina lekką ręką, nie ze swojej działki, bo ukradzionej, pobierała opłatę podając na fakturze numer innej działki.



Problemy zaczęły się wtedy, kiedy Strugała dowiedział się o tym przekręcie i wystąpił do prawowitego właściciela o kupno ziemi pod swoim sklepikiem. Musiał ponieść, poza żądaną przez właściciela ceną, wiele dodatkowych kosztów ale w końcu wszedł w posiadanie działki.

W trakcie czynności związanych z podziałem okazało się, że kawałek sklepu jest usadowiony na działce innego prywatnego właściciela. Z tym gościem nie szło się dogadać, bo to członek miejscowej sitwy. Kiedy sprawa znalazła się w sądzie, Strugała zaskarżył Gminę o to, że pobierała opłaty za grunt nie będący własnością Gminy, okazało się, że ze względu na “pomyłkę pisarską” działka ta jest własnością gminy a nie wzmiankowanego gościa.

Myk polegał na tym, że przez całe lata gość płacił mniejszy podatek za małą gminną działeczkę a Gmina posiadając przyległą dużo większą działkę, na której stał dom tego jegomościa, nie pobierała od niego opłaty dzierżawnej.

Strugała sprawę przegrał, bo sędzia uznał, że Gmina miała prawo pobierać opłatę dzierżawną mimo, że ziemia na której stał sklep do gminy "w papierach" do czasu wniesienia sprawy, nie należała. Zamiany działek, pomiędzy Gminą a tym gościem, dokonano dopiero po wniesieniu przez Strugałę sprawy do sądu.

W tę sprawę walki Strugały o swoje prawa, wplata się jeszcze inny wątek. Wątek księdza M., miejscowego proboszcza. O tym się głośno nie mówi ale …
Sklepik Strugały i do niedawna dwa (jeden już zniwelowany) sklepiki oraz tzw. "sołtysówka" ukradziona członkiniom miejscowego Koła gospodyń wiejskich, tak są usytuowane, że zasłaniają przy wjeździe do Czermnej, widok na dwie świątynie. Jedna stara, mała ale zabytkowa, druga nowa, duża i nowoczesna.

Władze sołectwa i gminy przy różnych okazjach spędzają sporo czasu na plebani. Kto wie czy walkę ze Strugałą w Czermnej nie prowadzą chociażby po to, żeby przypodobać się proboszczowi. Należałoby ich o to zapytać, bo jesli idzie o środki walki, są do tego stopnia zdeterminowani, że posuwają się do czynów wręcz haniebnych.

Kilka lat temu, ówczesy przewodniczący Rady Gminy złożył niezgodne z prawdą powiadomienie do Nadzoru Budowlanego w Tarnowie, że Strugała wybudował sklep bez zezwolenia. Wezwani świadkowie, ówczesny wójt, sołtys, przewodniczący rady i inni łgali w żywe oczy. Inspektorat nakazał rozbiórkę sklepu. Dopiero kiedy włączyłem się w sprawę i napisałem w imieniu Strugałów odwołanie, w którym przedstawiliśmy niezbite dowody, sprawa rozbiórki została skierowana do ponownego rozpatrzenia i miejsce pracy Pani Małgorzaty i jedynego dochodu 5-cio osobowej rodziny - ocalało.

Chwytano się też i innych bezprawnych sposobów. Ten o którym teraz opowiem, ma bezpośredni związek z "kościołem”. Bolszewicka w swej mentalności miejscowa “wadza” wpadła na pomysł, żeby zakazać handlu w niedziele i święta. Wiadomo, w niedziele i święta w takich małych wiejskich sklepikach utarg jest największy, bo wszyscy gromadnie udają się do kościoła a po kościele na zakupy.

O tym, że ten pomysł i ta durna Uchwała Wysokiej Rady była wymierzona przeciwko Strugale świadczą fakty. Nie chodziło o zakaz handlu w ogóle ale o zakaz handlu do czasu zakończenia Sumy. Przy czym okazało się, że np. Suma w Szerzynach kończy się o 9-tej rano a w Czermnej, gdzie handluje Małgorzata - po południu.

Napisałem Strugałom list powiadamiający Prokuraturę o tych bezprawnych poczynaniach miejscowej “wadzy”. No i tarnowska Prokuratura, z urzędu, wniosła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.  WSA orzekł nieważność Uchwały Rady Gminy zakazujący handlu w niedziele.

Uzasdnienie wyroku znajduje się na poniższym linkiem:

Przed uchwaleniem tej kompromitującej Uchwały ostrzegało Radę kilka osób, radni, były przewodniczący a obecny wójt oraz kilku mieszkańców - no ale sitwa miała w Radzie większość i Uchwałę podjęła.

Nie będę komentował Wyroku WSA, bo każdy kto potrafi czytać uzna zasadność wyroku. Każdy z wyjątkiem większości członków byłej Rady (część członków tamtej Rady niestety zasiada i w obecnej Radzie).

Ówczesna Rada Gminy w Szerzynach z Wyrokiem się nie zgadzając, za pośrednictwem radcy prawnego Jolanty Bosak-Szkolnik, jak się dowiedziałem “pro publico bono” czyli bezpłatnie, złożyła za pośrednictwem WSA w Krakowie skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego, która została jednak oddalona.

Poniżej link do owej Skargi Kasacyjnej

Magister Jolanta, prawnik, zarzuca składowi sędziowskiemu WSA błędną wykładnię prawa materialnego oraz naruszanie przepisów postępowania wnosząc o uchylenie zaskarżonego wyroku oraz zasądzenie kosztów postępowania na rzecz organu administracji.

W Uzasadnieniu radca pisze: “Rada Gminy Szerzyny nie zgadza się z wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.”

Z litości, nie będę wymieniał z imienia i nazwiska tych tuzów intelektu i znawców prawa rzymskiego, którzy wnioskowali i głosowali za przyjęciem tej Uchwały, bo na samą myśl o tych kreaturach wstrząsa mną zabójczy śmiech.

Przypominam te sprawy, bo walka Strugały z Radą Gminy jeszcze nie dobiegła końca, trwa nadal.

Strugała, po to, żeby rozbudować swój sklep i uniezależnić się od fochów i “widzi mi się” tej i przyszłych Rad gminnych i sołeckich, pragnie odkupić od gminy, przynajmniej te 35m² działki, teraz już gminnej, do czego ma i pierwszeństwo i prawo.

Staro-nowa rada, nie bacząc na propozycję Strugały, żąda za 35m² swojej działki zrzeczenia się, poprzez zamianę, kilkuset metrowego parkingu przed sklepem, będącego własnością Strugały.

Zamienił stryjek siekierkę na kijek.

Bezskuteczne okazały się fałszywe donosy, bezskuteczna uchwała o  ograniczeniu handlu w niedziele, to teraz “chłopki-roztropki” o bolszewickiej mentalności, nie zezwalają na renowację i rozbudowę budynku, jeśli Strugała nie odda im i plebanowi, za frico, swego parkingu.

Nie daj się Fredek! Wrona skona a Sokoła nie pokona!
Alfred Strugała jest członkiem założycielem szerzyńskiego “Sokoła”.

Jak widać, gnębienie obywateli i polskich przedsiębiorców to naczelne zadanie “wadzy ludowej”, pochodzącej w linii prostej od WRONy, obecnie pod kuratelą rządzącej koalicji PO-PSL.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz