wtorek, 11 lutego 2014

Józef Mitoraj „Sowiński”

Józef Mitoraj „Sowiński” (kierownik Placówki WiN Szerzyny i dowódca grupy dywersyjnej)

W związku ze zbliżającym się 1 marca świętem "Żołnierzy Wyklętych" postanowiłem odszukać tych niezłomnych w naszej gminie.

W Zeszytach Historycznych WiN-u natrafiłem na wpis dotyczący akcji Placówki WiN Szerzyny. Akcja miała miejsce w Tarnowie, we wrześniu 1946 r. i była nieudaną próbą likwidacji Lwa Sobolewa, sowieckiego doradcy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie.

Oto obszerne fragmenty wpisu.

Likwidacja Lwa Sobolewa

Na sposób funkcjonowania PUBP w Tarnowie decydujący wpływ wywierał w 1946 r. „sowietnik” kpt. Lew Sobolew. Jego zdanie było ważniejsze niż decyzje kierownika urzędu. Ze skąpych źródeł można wnioskować, że był zwolennikiem prostych, szybkich rozwiązań, polegających na aresztowaniu podejrzanych bez specjalnego rozpracowania, a następnie uzyskania „dowodów” drogą brutalnych przesłuchań. To właśnie jego polecenia doprowadziły do pochopnej próby aresztowania członków młodzieżowej organizacji konspiracyjnej w lutym 1946 r., zakończonej śmiercią dwóch ubowców i jednego konspiratora.

Likwidacja „sowietnika” przy PUBP w Tarnowie wiązała się z początkiem „wsypy” struktur WiN w tarnowskim, których efektem było rozbicie II ZG WiN.   4 VIII 1946 r. w podtarnowskiej Łękawicy aresztowano Wiesława Budzika, jednego z członków oddziału NZW Tadeusza Gajdy „Tarzana”29, od kilku tygodni współpracującego z działaczami Inspektoratu Tarnowskiego Brygad Wywiadowczych WiN.        Na polecenie Sobolewa, aresztowanego poddano torturom, m.in. powieszonego za ręce wykręcone do tyłu przypiekano palącą się pod stopami benzyną. W wyniku okrutnego śledztwa bezpieka uzyskała dane o innych członkach oddziału, a następnie o tarnowskich działaczach WiN.

O brutalnych metodach śledczych i szybkich postępach śledztwa alarmował Borowca „Korkociąg” – sam zagrożony dekonspiracją i aresztowaniem. Po raz kolejny „Idzikowski” przekazał informację Kowalowi, który miał podjąć decyzję o likwidacji. Bezpośrednio po swoim aresztowaniu inspektor tarnowski bardziej szczegółowo opisał drogę do wydania wyroku na „sowietnika”. Według tego zeznania, meldunek „Korkociąga” trafił do „Idzikowskiego”, ten przekazał go ówczesnemu kierownikowi Rady WiN Tarnów „Trawce”, a od niego otrzymał go inspektor „Sanecki” („Zamorski”; mimo zmian pseudonimów podwładni i tak używali dawnego ps. „Rola”). Na comiesięcznym spotkaniu w Krakowie zamiar likwidacji Sobolewa miał zaakceptować kierownik Okręgu WiN Kraków Wojciech Szczepański „Bartosz”.

„Sanecki” po raz kolejny akcję powierzył J. Jandzisiowi. „Sosna” przyjął dowództwo nad likwidacją, jednak nie zgodził się na udział w akcji żołnierzy swojego oddziału. Bolesław Kalaciński po aresztowaniu pisał:

w sierpniu 1946 przyjechał do Mościc na kontakt „Sosna” z „Rolą” i „Rola” wręczył „Sośnie” na piśmie rozkaz zlikwidowania Sobolewa i to w bardzo szybkim czasie. Termin jaki „Rola” określił był kilkudniowy. Rozkaz ten rzekomo miał „Rola” otrzymać z centrali. „Sosna” dość długo oponował temu żądaniu tłumacząc się, że nie posiada ani ludzi ani broni. Wtedy „Rola” wydał mi polecenie ściągnięcia ludzi od [Józefa Mitoraja] „Sowińskiego”. 

Wydaje się jednak, że właściwym motywem rezygnacji z udziału w akcji żołnierzy oddziału osłony Inspektoratu było zbyt duże ryzyko po niedawnej likwidacji Świątka. Mieszkający w Mościcach podwładni „Sosny” byli zbyt dobrze znani w Tarnowie i mogliby zostać rozpoznani, zwłaszcza że, tak jak w przypadku likwidacji Świątka, akcja miała być przeprowadzona za dnia w miejscu publicznym. Tę wersję potwierdzał zresztą w innym dokumencie B. Kalaciński.
Jak zeznawał po aresztowaniu „Sosna”, po otrzymaniu rozkazu likwidacji:

z polecenia „Roli” przyjechał do mnie funkcjonariusz Wójcik, z którym to udałem się do Tarnowa i gdy kapitan Sobolew wyszedł z domu do Urzędu – ten wskazał mi kpt. Sobolewa mówiąc, że to jest ten.

Rozbieżne zeznania nie pozwalają precyzyjnie odtworzyć przebiegu pierwszej próby zlikwidowania „sowietnika”. Wiadomo, że 29 VIII 1946 r. na spotkaniu w katedrze tarnowskiej Józef Mitoraj „Sowiński” (kierownik Placówki WiN Szerzyny i dowódca grupy dywersyjnej) otrzymał od Bolesława Kalacińskiego, który wystąpił jako „Jaworski”, polecenie przysłania 3 września ze swojej placówki sześciu ludzi z bronią krótką. Nastąpiło to podobno dzień później, czyli 4 września. Według różnych wersji „Sowińskiemu” towarzyszyło czterech do sześciu ludzi, nie jest też jasne ile dni i jak liczna grupa pozostała w Tarnowie, nocując u Jana Saka w Rzędzinie. Prawdopodobnie grupie towarzyszyła też łączniczka Mitoraja (NN) „Zosia”, która miała przywieźć broń. Kontakt pomiędzy „Sowińskim” i jego ludźmi a „Sosną” i Tadeuszem Puchałą „Konradem” został nawiązany przy al. Sanguszki w Tarnowie w obecności B. Kalacińskiego. „Sowiński” przekazał „Sośnie” swoich ludzi, a sam wyjechał z Tarnowa.

Pierwsza próba likwidacji nie powiodła się, jak zeznawał J. Jandziś:

udałem się około godziny 11.00 koło Bezpieczeństwa gdzie on [Sobolew – przyp. aut.] często wychodził do budynku NKWD, który znajdował się około 100 metrów od budynku gdzie mieścił się Urząd Bezpieczeństwa […] wskazałem szefa kiedy wyszedł, gdy oni [ludzie „Sowińskiego” – przyp. aut.] na ulicy zaczęli ładować broń, to się zrobił popłoch na ulicy i nie mogli dokonać wyroku.

Zdekonspirowani wykonawcy już 5 lub dopiero 7 września opuścili Tarnów. Według „Sowińskiego”, do trzyosobowej grupy, z którą „Sosna” miał wykonać „robotę”, należeli Gustaw Bunar „Kruk”, Józef Mitoraj „Ryś” i Bolesław Mitoraj „Jastrząb”.


Losy konspiratorów

UB zaciekle tropił w kolejnych miesiącach i latach osoby zaangażowane w akcje likwidacyjne, a po ich aresztowaniu doprowadzał do skazania przed komunistycznymi sądami na surowe kary. Nie od razu jednak orientował się, kto jaką rolę rzeczywiście w tych akcjach odegrał.

21 września funkcjonariusze PUBP w Tarnowie aresztowali cztery osoby związane z niedoszłym zamachem na Sobolewa: Jana Saka i jego syna Tadeusza, Zdzisława [? – tak w aktach] Puchałę i Józefa Mitoraja. Wkrótce znali też nazwiska sześciu członków patrolu „Sowińskiego”, ale ich nie ujęli. Wiedzieli też o udziale w akcji Bolesława Kalacińskiego. Ten ostrzeżony o wpadce placówki w Szerzynach jeszcze 21 września zaczął się ukrywać i ujawnił się (w bardzo ogólnej formie) 8 IV 1947 r. w Szczecinie. Mimo to pozostał poza terenem Tarnowskiego, co nie uchroniło go od zatrzymania podczas wielkiej fali aresztowań tarnowskich winowców na przełomie 1948 i 1949 r.

Więcej informacji na temat "Żołnierzy Wyklętych" znajdą Państwo pod poniższym adresem:
http://podziemiezbrojne.blox.pl/html/1310721,262146,169,170.html?1,1

Jeśli ktoś z Państwa znał którąś z wymienionych powyżej osób proszę o kontakt: 14-6519-455.

7 komentarzy:

  1. Teraz by się przydali tacy odwarzni Mitoraje na sowietników Lwa Antasowa i Wołodię Biernaczynienkę

    OdpowiedzUsuń
  2. Przed Antasowem trzęsą się wszyscy radni i nauczyciele .

    OdpowiedzUsuń
  3. dopiero mitoraje nadskakują i przytakują antasowowi, nie ma już odważnych mitorajów ani radnych którzy by kontrowali mściwego antasowowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. idąc tym tokiem myslenia : nie ma już odważnych mitorajów i radnych którzy zrobiliby porządek z strugałowem

    OdpowiedzUsuń
  5. człowieku w tobie jest większa nienawiść i mściwość niż całej sowieckiej armii -
    - słowa te kieruje do komentującego-

    OdpowiedzUsuń
  6. jak komuś nie wstyd dawać takie komentarze pod taką informacją. Zamiast uszanować czyjąś pracę jaka musiał włożyć w przygotowanie tego tekstu to się wysilasz i swoja nienawiść tu wypisujesz . Skoro ktoś ma komuś do powiedzenia to niech mu powie bo ma ku temu wiele różnych możliwości. Nie wypada tego robić a szczególnie pod takim artykułem. Wstyd!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wstyd powinien dotyczyć czego innego, temat poruszony w tekście to nie powód do żartów i głupich komentarzy. Rozumiem demokrację ale Pan Panie Michalski nie powinien dopuszczać do zamieszczania komentarzy d,,,,,,li , którzy nie rozumieją tego co działo się w latach powojennych. Dużo wiem o tych ludziach ale informacjami się nie podzielę bo nie mogę pozwolić aby pamięć o tych ludziach była szargana w głupawych komentarzach ludzi widzących tylko czubek własnego nosa. Tych wszystkich głupio komentujących posadziłbym na jeden dzień we Wronkach czy innym więzieniu i potem zapytał o " wrażenia " D....Le

    OdpowiedzUsuń